sobota, 26 marca 2016

28 dzień bez słodyczy - kilka słów na koniec wyzwania

Jeśli czytasz ten post i podobnie jak ja wzięłaś udział w 28-dniowym wyzwaniu bez słodyczy, to z całego serca pragnę Tobie pogratulować. ❤️ Nie wiem jak Ty, ale ja jestem naprawdę dużym łasuchem na wszelkie ciasta, babeczki, a przede wszystkim czekoladę i pralinki. W momencie, w którym postanowiłam spróbować podjąć próbę niejedzenia ich przez niemal cały miesiąc, nie do końca byłam pewna, czy dam radę. Ale słowo się rzekło, a dla umocnienia tego postanowienia, wpadłam na pomysł, aby Was również zachęcić do mojego wyzwania. Czułam się odpowiedzialna nie tylko przed samą sobą, ale również przed Wami... Bo gdybym się poddała, to pokazałabym swoją słabość na forum. Być może zawiodłabym Was, które liczyłyście na to, że Was wspieram i jesteśmy w tym razem. Wyłamałabym się ze zobowiązania, które złożyłam przed sobą i Wami. I w tym momencie chcę Wam podziękować, bo byłyście moją motywacją w momentach, gdy nie do końca było łatwo oprzeć się pokusom zjedzenia tortu urodzinowego czy wzięcia ciastka do kawy, czy zjedzenia czekoladek, jakie dostałam. Dziękuję 💕💕💕

Najgorszy był pierwszy tydzień... Zawsze początki są najtrudniejsze, bo wymagają odzwyczajenia się od czegoś, co było na porządku dziennym i wdrążenia w życie czegoś zupełnie nowego. W miarę upływania kolejnych dni, zobaczyłam, że odmawianie słodyczy przychodzi z coraz większą łatwością... Aż w końcu bez cienia żalu potrafiłam patrzeć na nie ze świadomością, że nie muszę ich zjeść, że nie chcę ich zjeść. I poczułam wewnętrzną, rozpierającą mnie dumę, bo wiedziałam, że miesiąc temu, gdy jednego dnia zjadłam dwie duże Milki i do tego 3 kawałki ciasta, nie potrafiłabym sobie odmówić zjedzenia ulubionego deseru. A teraz potrafię. To ja mam kontrolę. Ja panuję nad tym, co robię. 💪🏽

Wyzwanie to nauczyło mnie panowania nad swoimi zachciankami. Selekcji tego, co jest dla mnie dobre, a co wręcz przeciwnie. Czuję się o wiele lepiej... ☺️


28 dni i co dalej? 

No właśnie... Co dalej? Nie wydaje mi się, żebyś po takim czasie chciała wrócić do regularnego dostarczania słodkości do własnego organizmu. Prawdopodobnie nie oznacza to też, że pożegnałaś się z nimi raz na zawsze (bo nie o to tutaj chodziło). Sęk tkwi w tym, że miało się to nauczyć pełnej kontroli nad własnymi wyborami. Dobrze wiem, że na pewno nieraz zjem coś, czego unikałam przez te 4 tygodnie. Prawdopodobnie zrobię to w dzień własnej studniówki, zjadając pyszny tort (tak na marginesie nie mogę się już doczekać całej tej imprezy, za tydzień pewnie dodam tu zdjęcia 😄).

Siła na kolejne dni

Jeśli udało się Tobie wytrzymać aż tyle, to prawdopodobnie dalsze unikanie cukru nie będzie już dla Ciebie wyzwaniem, tylko racjonalnym wyborem. Tego Tobie życzę, abyś umiała odmawiać sobie tego, co jest szkodliwe dla Ciebie, ale jednocześnie żeby to nie była obsesja. Łatwo jest przejść ze skrajności w skrajność. Dlatego nie miej wyrzutów sumienia, gdy od czasu do czasu trafi się Tobie jakiś cheat meal. 😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz