piątek, 30 czerwca 2017

Mapa nie jest terytorium. Mój ostatni post na Blogspot

Zaspałam. Od 4:05 przy mojej głowie rozlegał się dźwięk kilkunastu budzików po to, żebym ostatecznie wstała po 8:30. Cholernie mi się nie chciało, ale świadomość, że byłam umówiona na 9:30 na drugim końcu miasta, postawiła mnie na nogi. Jak zawsze pomaszerowałam do kuchni, zrobiłam kawę, zaczęłam szykować śniadanie. Nic ciekawego, od dobrych kilku miesięcy wygląda tak samo i za każdym razem smakuje mi jeszcze lepiej. Zapomniałam dokupić szpinaku, a przecież to on odgrywa kluczową rolę w moim omlecie. No cóż, położyłam te 5 liści, które zostały w paczce i zjadłam z psychicznym niedosytem. Ogarnęłam się, po 10 wyszłam z mieszkania. Koleżanka poprosiła mnie o podwiezienie dokumentów do jej babci, lekko spóźniona trafiłam na wskazany adres. Jak się okazało - niewłaściwy (DZĘKI, NOWAK). Pani Babcia pokierowała mnie dalej, jednak moja orientacja w terenie pozostawia wiele do życzenia i jeszcze bardziej zbłądziłam. Zaczęło padać. Wiecie? Mam szczęście do spotykania dobrych ludzi we właściwym czasie. Podszedł do mnie - jak się później okazało - człowiek, zajmujący się najmem kamieniczek, po których sobie krążyłam. Nie znał nazwiska Pani Babci, więc zasugerował, że to pewnie nie ten numer... (No jak, panie, nie ten numer, mam adres, chyba kobieta wie, gdzie mieszka). Stwierdził, że poszuka ze mną tego mieszkania, bo jak dało się wyczuć, szukanie Pani Babci i cała ta sytuacja, wywołała w nim więcej ekscytacji niż we mnie. Jeden budynek, drugi, w końcu trafiliśmy na taki, którego opis zgadzałby się z tym, czego miałam szukać. Jedna klatka, druga klatka, w końcu pojawił się magiczny numer - mieszkanie 27. Hello, I'm home. Dzwonię. Cisza. Dzwonię jeszcze raz. To samo. SMS: "Korta, gdzie jesteś?" ... Nie ten adres. W końcu po kolejnych kilku minutach odnalazłyśmy się z Panią Babcią. Faceta od kamieniczek rozpierała wewnętrzna duma. Czuł, że dobrze wypełnił swoją rolę przewodnika, chociaż gdyby Pani Babcia nie wyszła, to przeszlibyśmy całą ulicę. Lubię poznawać nowe miejsca, więc tak czy siak byłoby ciekawie. Rozpadało się na maksa. Do przystanku kilkaset metrów, więc moje włosy z wyprostowanych sznurków, wróciły do pierwotnej postaci sprężynek. Carrie Bradshaw. Uwielbiam Carrie, aczkolwiek kręcone włosy to nie jest to, czego szukam. Podjechałam na siłownię. Rozładował mi się telefon. Nie lubię treningów bez słuchawek na uszach, ale się zmusiłam. Nie było takiego funu jak zawsze, ale trening zaliczam do udanych. Wyszłam, padało intensywnie jak przedtem. Nie zgrałam się z zielonym światłem, więc przegapiłam autobus. Nie lubię czekać, więc stwierdziłam, że przejdę się na drugi koniec Półwiejskiej, skąd pojadę sobie tramwajem. Dotarłam na miejsce, licząc, że może akurat pojedzie autobus, który podwiezie mnie pod mieszkanie. Odjeżdżał za 13 minut, więc stwierdziłam, że szybciej będzie pieszo. Kierowcy zwykle są uprzejmi i nie wjeżdżają dziko w kałuże, jednak czasem trafisz na takiego, który chce zapewnić Tobie filmową scenę. Dziękuję, kierowco, że trafiłam na Ciebie kilka metrów od mieszkania, dałeś mi okazję, żeby się przebrać. To lepsza opcja niż gdybyśmy na siebie trafili podczas mojej drogi do pracy. Przebrałam się, zrobiłam sobie jedzenie, siedzę, spisuję to wszystko z uśmiechem na ustach.

 Miałam świetny dzień. Te wszystkie incydenty mogłabym określić mianem problemów. Ten dzień mogłabym nazwać złym. Mogłabym powiedzieć, że nie należy do mnie. Mapa nie jest terytorium. Różne rzeczy mogą przybierać różne znaczenie, w zależności od tego, jak je sobie przedstawimy. Miałam świetny dzień i będę mieć jeszcze lepszy. Tobie też takiego życzę.










Kasia

środa, 14 czerwca 2017

ZJEDZ ŻABĘ NA ŚNIADANIE - 10 NAWYKÓW PRODUKTYWNEJ KOBIETY

Czerwiec to mój miesiąc, powtarzam to wszem i wobec. Stąd też zrodził się pomysł, by stał on się miesiącem symbolizującym wzrost produktywności. Chcę podzielić się z Wami moimi hackami na to, jak działać na pełnych obrotach i dobrze wykorzystywać swój czas. Zapraszam do lektury. :)







1. Wstań z łóżka od razu po przebudzeniu.


Zasada, którą stosuję od niedawna: dzwoni budzik, wyłączam go, podnoszę się, przeciągam i wstaję. Nie szukam powodów, by przesunąć budzik o następne kilkanaście minut, bo z doświadczenia wiem, że coś takiego potrafi trwać nawet 2 godziny, a wybudzając się co 10 minut, wcale nie będę bardziej wyspana. Nie przeglądam snapów tak, jak robiłam do tej pory, jednym okiem patrząc, drugim odpływając w krainę marzeń sennych. Wiele razy miałam tak, że po prostu przysnęłam i budziłam się o 10 rano.



2. Zjedz żabę na śniadanie.


Brian Tracy w swoim bestsellerze "Zjedz tę żabę" podpowiada, by przysłowiową żabę - coś koniecznego, nieprzyjemnego, wymagającego - zrobić w pierwszej kolejności. Rozważmy to na przykładzie treningu - dlaczego warto odhaczyć go z rana? 1. Masz najwięcej energii 2. Rozbudzi Cię i zapewni dobry humor na cały dzień 3. Im dłużej go przekładasz, tym większa szansa, że z niego zrezygnujesz. Odkąd pamiętam, nieświadomie miałam wyrobiony taki nawyk jedzenia żaby. Najpierw były lekcje, później bajki. Najpierw jem to, co średnio mi smakuje, na koniec zostawiam najlepsze. Zupełnie odwrotnie niż było w filmie "Remember me", w którym bohaterka najpierw zjadała deser na wypadek, gdyby uderzył w nią meteoryt i gdyby przegapiła najlepsze. Ja wolę przejść przez najgorsze, wiedząc, jaka czeka mnie nagroda. Nie boję się, że zabije mnie spadające ciało niebieskie i swój deser zjadam z wielką satysfakcją na samym końcu. :)






3. Nie trać czasu.


Nic mnie tak nie boli, jak poczucie, że tracę czas. Cały czas muszę mieć zajęcie. Muszę czuć, że dobrze wykorzystuję swój dzień. Gdy wychodzę z mieszkania, biorę ze sobą wszystko, co będzie mi potrzebne aż do wieczora, bo nie lubię bezsensownie pokonywać trasy kilka razy. Gdy jadę do rodziców, biorę ze sobą książki i uczę się angielskiego. Nie przesiaduję na czacie Facebookowym. Mimo tego, że gdzieś tam żyję w Internecie, to nie da się tam ze mną pisać o tym, co u mnie, co robię, jak mi mija życie. Nie utrzymuję kontaktów internetowych, wolę mieć te rzeczywiste.



4. Każdego dnia czytaj mądre książki.


Podkreślam - MĄDRE. Niczego nie mam do osób, które kochają się w Sparksie (sama uwielbiałam jego dzieła, będąc w gimnazjum :P), ale jako że jestem praktyczką, lubię, gdy to, co czytam, może mi się przydać i może mnie czegoś nauczyć. Czytam książki, ponieważ szukam w nich wiedzy na interesujące mnie tematy. Czytam książki, bo mnie rozwijają i poszerzają moje słownictwo. Czytam książki, obejmujące kilka interesujących mnie dziedzin, by być specjalistką. W dzisiejszych czasach warto być ekspertem w swojej branży.


5. Planuj.


Wiele razy o tym wspominam, bo to bardzo istotny punkt. Planuj to, co robisz. Zapisuj, notuj, odhaczaj.





6. Ciesz się tym, że stajesz się lepsza dla siebie.


Bardzo szanuję każdą osobę, która się rozwija. Kibicuję i życzę sukcesów. Mój prawdziwy podziw kieruję jednak do osób, które same z siebie czuły potrzebę stawiania sobie coraz wyżej poprzeczki. Cenię ludzi, którzy mają potrzebę nieprzeciętnych osiągnięć. Nie dlatego, że ktoś im każe, nie dlatego, że ktoś je musi pchać w górę, ale dlatego, że same źle się czują w tłumie ludzi, zbierających się pod górą. Widzą, że jest ciasno, dlatego zaczynają wędrówkę na szczyt.



7. Bierz na siebie odpowiedzialność.


Nie szukaj winnych za to, że jesteś w takiej, nie innej sytuacji, Że ważysz dwa razy tyle, ile byś chciała. Że masz fałszywych znajomych. Zrozum, że Ty odpowiadasz za to, jak wygląda Twoje życie, jak wyglądasz, z kim trzymasz. Masz wolną wolę, nie jesteś uwiązana łańcuchem. Możesz zmienić swoją sytuację, o ile tylko odważysz się to zrobić. Być może często wymaga to wielkich poświęceń, no ale to Ty za to odpowiadasz.





8. Przejmuj inicjatywę.


Licz na siebie. Nie czekaj, aż ktoś łaskawie da Tobie możliwość spełnienia tego, czego chcesz.



9. Porzuć toksyczne znajomości.


Nie trzymaj z nikim na siłę. Nie omijaj po cichu kłód, które ktoś bezczelnie rzuca Tobie pod nogi. Opowieść, która śmieszy mnie najbardziej: "Jesteśmy razem z przywiązania", wypowiedziana przez dwudziestoletnie osoby z trzyletnim stażem związku. Biorąc pod uwagę postęp medycyny, większość z nas dożyje pewnie minimum osiemdziesiątki. Mamy przed sobą jeszcze 60 lat życia. 3 lata na przestrzeni 60 lat to pikuś. Było miło, ale jeśli już nie jest, to nie trzymaj się jego nogawki u spodni tylko dlatego, że szkoda Tobie tego czasu. "A co jeśli nikogo nie znajdę?" i tutaj pojawia się słynne: LEPIEJ BYĆ SAMOTNĄ, NIŻ NIESZCZĘŚLIWĄ PRZY KIMŚ INNYM. Dziękuję.






10. Bądź zaradna.


Punkt nieco wiąże się z punktem 8., bo mowa tu o tym, byś liczyła na samą siebie. Nie miej problemu z zaadaptowaniem się do nowej sytuacji. Bądź elastyczna i gotowa na nowe wyzwania. Naucz się być przedsiębiorcza. Miej kilka źródeł dochodów. Pracujesz w biurze i zarabiasz tyle, że Ci to wystarcza? Super! Możesz zarabiać jeszcze więcej, sprzedając własne rzeczy, malując paznokcie, prasując ubrania, prowadząc czyjegoś fanpage'a na Facebooku, rozpisując diety/treningi online (jeśli masz do tego kwalifikacje). Masz cały wachlarz możliwości i możesz zarobić (chociaż przysłowiowe grosze) dosłownie na wszystkim.




Kasia.

środa, 7 czerwca 2017

25 LEKCJI JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM

"Jeśli jesteś dziś szczęśliwy, klaśnij w dłonie!". Już jako dzieciom, przypominano nam, jak ważne jest okazywanie emocji szczęścia. Dobry nastrój nie tylko wpływa na nasze samopoczucie, ale też dzięki niemu jesteśmy zdrowsi i dłużej żyjemy, co jest udowodnione naukowo .

I tak jak nasze nastawienie do życia może wynikać z przyczyn niezależnych od nas (jak np. traumatyczne wydarzenia życiowe, strata bliskiej osoby itp.), to często sami możemy wpłynąć na to, jak się czujemy. Dobry humor jest nawykiem, który można w sobie wyrobić. Dzisiaj chcę się z Tobą podzielić moimi 47 sposobami, które wypróbowałam na sobie, które nauczyły mnie bycia osobą pozytywnie nastawioną do świata.







1. Słuchaj muzyki.

Muzyka potrafi wyrazić każdą emocję. Potrafi też ją stworzyć. Ile razy miałeś tak, że po przesłuchaniu kilku wersów, od razu odtworzył się w Twojej głowie jakiś obraz? Przypomniałeś sobie wydarzenie z przeszłości. Wróciłeś w pamięci nie tylko do widoku, ale przede wszystkim, do odczuć. Twój humor potrafi się zmienić w okamgnieniu. Na swoim koncie na Spotify mam kilka playlist na różne okazje, na trening, na chill, na pośpiewanie i powygłupianie się. Stwórz swoje własne. Zbieraj utwory, które dobrze się Tobie kojarzą i wracaj do nich tak często, jak to możliwe!



2. Idź na spacer.

Punkt, który dla mnie silnie łączy się z poprzednim, bo gdy spaceruję, lubię mieć słuchawki na uszach i czuć, jak niesie mnie muzyka. Czasami lubię wyjść i mieć ciszę dookoła, dobrze słyszeć swoje myśli.



3. Bądź uprzejmy dla nieznajomych.

Nie masz pojęcia, ile radości sprawi Tobie fakt, że ktoś się dzięki Tobie uśmiechnie. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, zamienić z nimi kilka słów, pożartować przez chwilę, lub po prostu wysłuchać, bo na przykład starszy pan dowiedział się, że właśnie został dziadkiem i rozpiera go szczęście, którym musi się podzielić, ba, podziękuje Tobie, że mógł Tobie o tym powiedzieć. Fajne uczucie.







4. Trenuj ciężko.

Nie będę się rozpisywać, kto doznał łaski treningu siłowego/kulturystycznego, ten wie, o czym mówię. Właściwie to jakiegokolwiek treningu, w który wkłada się serce.



5. Wybacz.

Cecha, którą kiedyś uznawałam za złą, teraz cieszę się, że nie potrafię się długo gniewać. Spływa po mnie jak po kaczce. Nie obrażam się dłużej niż na godzinę (no chyba, że przypomnę sobie sytuację z liceum, kiedy w sumie bardziej dla zasady nie odzywałam się do kumpla przez pół roku, bo obraźliwie nazwał mnie na forum haha). Nie duś w sobie tego. Jeśli komuś, kto sprawił Tobie przykrość, jest źle z tego powodu, to odczuje to bez względu na to, czy odstawisz szopkę i zażądasz przeprosin w akompaniamencie orkiestry symfonicznej, czy po prostu powiesz, co Ci się nie podobało, jak się poczułeś, jakie masz oczekiwania na przyszłość. Ludzie lubią sobie komplikować życie.



6. Zrób coś!

Nic tak nie boli jak bezczynność, brak pasji, brak zajęcia, więc je sobie znajdź.



7. Wyjedź.

... w Bieszczady. Albo gdziekolwiek. Zmień swój spot chociaż na 2 dni. Reset gwarantowany. Najlepiej wtedy odetnij się od telefonu. Przynajmniej ogranicz korzystanie z niego. Napawaj się innym powietrzem, innym otoczeniem.






8. Inwestuj w siebie.

Bierz udział w szkoleniach, czytaj książki na tematy, które Cię interesują. Beletrystyka jest super, jednak osobiście wolę czytać książki, które dadzą mi wiedzę z dziedzin, którymi się interesuję. Rób notatki. Moje książki są popisane, pomazane, zapisuję to, co uważam za istotne lub to, co przykuło moją uwagę. Coś, do czego będę chciała jeszcze wrócić.



9. Dobra kawa + książka.

Skoro już o książkach mowa... Gdyby ktoś się kiedyś zastanawiał, gdzie mnie znaleźć. COSTA COFFEE/Starbucks, zaszywam się w miejscu, w którym mam dostęp do prądu, korzystam z niego, bezczelnie karmiąc baterię mojego telefonu, otwieram książkę, no i jestem w swoim żywiole. Nie pytaj, ile tygodniowo potrafię wydać na taką kawkę, haha.







10. Obejrzyj ulubiony serial.

Nie jestem fanatyczką seriali i uważam, że to okropne pożeracze czasu (szczególnie jeśli pochłaniasz cały sezon jednego dnia, a są tacy, co potrafią), ale czasami lubię się odmóżdżyć i odnajdować siebie w bohaterkach Seksu w Wielkim Mieście. Jedyny serial, jaki obejrzałam kilka razy od deski do deski.



11. Załóż ulubione ubranie.

Bo dzięki niemu poczujesz się pewny siebie. Cały świat należy do Ciebie, w ukochanych butach możesz nawet góry przenosić!



12. Spotkaj się z kimś!

Z przyjaciółką, znajomym sprzed lat, z rodziną.








13. Poczytaj swój stary pamiętnik.

Niemal każdy prowadził pamiętnik jako dziecko. Lubię wracać do swojego, zwykle gdy trafię na niego przy okazji domowych porządków. Bawi mnie i rozwesela. Moja Rat prowadzi swój nadal. Nie pisze często, pisze przy okazji istotnych wydarzeń, ale spisuje je już od 10 lat! Śmieje się z tego, gdy widzi, jakie problemy towarzyszyły jej, gdy miała 12 lat. Mam tak samo. Więc skoro bawią nas problemy sprzed kilku lat, to może obecne za jakiś czas będą tak samo błahe?



14. Zrób coś szalonego.

Albo po prostu spontanicznego. Jeśli w Twoim życiu wieje nudą, to po prostu oddaj się czemuś, co wprowadzi nutkę ekscytacji. Cokolwiek. No chyba że spontanicznie postanowisz zrobić sobie nieprzemyślany tatuaż. Chociaż w sumie... Może mogłabym naciągnąć, że ta koniczynka jest przemyślana, w końcu jakie wspomnienia będę miała! Pewnego dnia zamiast iść na historię, postanowiłyśmy z dziewczynami iść zrobić sobie pierwsze tatuaże. A koniczynka przynosi szczęście do dzisiaj. :p Dobrze, że to mała koniczyna, nie cała łąka przedstawiona na rękawie.



15. Wysypiaj się.

... ale nie przesypiaj swojego życia. W końcu znalazłam optymalną ilość snu dla siebie. 6 godzin. Tyle czasu potrzebuję, by wstać wypoczęta, mieć energię i jednocześnie czuć, że nie tracę swojego dnia. Zbyt długi sen zabija produktywność. Jak już mam do dyspozycji tylko 24 godziny w ciągu dnia, to chcę wyciągnąć z nich jak najwięcej.






16. Zadzwoń.

Jeśli nie możesz być przy kimś, kto jest dla Ciebie ważny, znajdź chwilę, by poświęcić ją na telefon do tej osoby. Ja staram się przynajmniej co drugi dzień kontaktować się z rodzicami. Jestem im niezwykle wdzięczna za to, jacy są, jak mnie wychowali.



17. Dobrze zjedz.

Nie trafiają do mnie memy o osobach, które kochają jedzenie ponad życie, które jedzenie traktują jak bóstwo, które żyją dla jedzenia, nie popadajmy w paranoje, kochani. Aczkolwiek wiadomo, że estetycznie wyglądające i smaczne jedzenie wpływa na nasz lepszy humor. Nawet niekoniecznie musi to być niezdrowe jedzenie. Dla mnie takim posiłkiem idealnym jest śniadanie. Od kilku miesięcy wygląda tak samo: poczciwy omlet z 4-5 jajek z dodatkami. Żywieniowy goal. No i Rafaello. Rafaello też jest super.





18. Obserwuj to, co chcesz.

Zrób czystki na kanałach społecznościowych. Jeśli ktoś Cię irytuje swoimi postami, nie masz przymusu na to patrzeć. Kliknięcie i po sprawie. Doszłam do wniosku, że zamiast obserwować tysiącpisiąt kont, wolę zostawić kilka i śledzić to, z czym się utożsamiam, co mnie inspiruje, no i garstkę przyjaciół do stalkowania. Jak obserwujesz wszystko jak leci, to naprawdę nie obserwujesz nic.



19. Zrób sobie szybką drzemkę.

Już dawno utarło się, że najlepiej przespać się z problemem. 30 minut drzemki, restart.



20. Otwarcie mów o swoich potrzebach.

Nie komplikuj sobie życia. Po co? Jak możesz coś otrzymać, skoro nie potrafisz o to poprosić? Skoro nawet nie potrafisz określić swojej potrzeby. Albo jeśli wysyłasz sprzeczne sygnały, to już zupełnie hit. Po co?





21. Odczuwaj wdzięczność.

Dziękuję, że miałam okazję przeżyć kolejny dzień, dziękuję za przyjaciół i rodzinę, bo to największa ekipa wsparcia, dziękuję za to, że w końcu mamy czerwiec, dziękuję za to, że wczoraj przemokłam do suchej nitki i poczułam się jak dziecko, dziękuję za to, że zrobiłam świetny trening, dziękuję za to, że mam wafle, białko, masło orzechowe i nie musiałam dziś gotować. Za co Ty jesteś wdzięczny?



22. Obdarz kogoś szczerym komplementem.

Ale tylko szczerym. Fałszywe można wyczuć na kilometr, Takich nie przyjmuję.



23. Uśmiechaj się jak najwięcej.

Jeśli poświęcasz komuś kilka chwil, to pozostań najlepiej zapamiętany. Witaj się ze szczerym uśmiechem, niech Twój współrozmówca wie, że cieszysz się na jego widok. Okaż to.



24. Posprzątaj.

W uporządkowanej przestrzeni czuję się najlepiej. Jeśli czyta to ktoś z moich znajomych, to proszę o powstrzymanie się od śmiechu. Nie znoszę sprzątać i jestem okropnym leserem pod tym względem, od dziecka wycwaniłam się, wiedząc, że w końcu ktoś posprząta za mnie. Jest to jeden z minusów samotnego mieszkania - sama muszę ogarnąć przestrzeń dookoła siebie. A skoro nie lubię sprzątać, to po prostu staram się na bieżąco układać rzeczy i mieć czysto (minutka ciszy dla ChineseGurl, która za moich krótkich czasów studenckich nie miała na czym zjeść obiadu, bo naczynia były u mnie, żałuję, najmocniej przepraszam, poprawiłam się).






25. Mów w innym języku.

Czy nie sądzisz, że konwersacja mogłaby być dużo ciekawsza, gdyby wymagała od Ciebie nieco więcej kreatywności i wysiłku prowadzenia jej w obcym języku? Ja tak uważam i cieszę się, że mam przy sobie taką Izoldę, która wyjdzie ze mną na miasto i nie zamieni ani jednego słowa po polsku. Swoją drogą również dlatego bardzo lubię rozmawiać z obcokrajowcami.




A jakie są Wasze sposoby?


Kasia

wtorek, 21 czerwca 2016

20 rzeczy, które chcę zrobić przed dwudziestką

Dzisiaj są moje 19 urodziny, moje ostatnie „naście”. :o Szczerze mówiąc ostatni rok zleciał mi bardzo, bardzo szybko. Wiele się działo w tym czasie, podjęłam wiele ważnych decyzji i co najważniejsze ogromnie zmieniłam swoje podejście do życia. Czuję, że ten rok był dla mnie naprawdę ważny, miałam okazję lepiej poznać samą siebie. Chcę jednak, aby kolejny był owocniejszy, przez co wpadłam na pomysł stworzenia sobie listy rzeczy, które chcę zrealizować. Chcę się dalej rozwijać, próbować nowych rzeczy, dobrze się bawić i korzystać z każdej chwili. Poniżej podzielę się z wami moją listą 20 rzeczy, które chcę zrobić przed dwudziestką.


20 punktów, 365 dni, zaczynając od dzisiaj.

  1. Nauczę się pływać.







    Tak, dokładnie tak, przez 19 lat nadal nie opanowałam tej z pozoru banalnej umiejętności :D Nie wystarczyły lekcje pływania, na które jeździłam w podstawówce, obóz pływacki i ogromne starania ze strony znajomych i rodziny, nie nauczyłam się i tyle. Ale tak sobie myślę… Potrafię zgiąć się w pół, jakbym nie miała kręgosłupa, a nie położę się na powierzchni wody? Oczywiście, że jestem w stanie to zrobić. W tym roku w końcu nauczę się pływać.




  2. Inhale confidence, exhale doubt…



    Czyli pojawi się drugi tattoo. Dlaczego akurat taki napis? Bo idealnie oddaje to, czego w ostatnim czasie staram się uczyć. Przestać się obawiać i iść za swoimi marzeniami. Nie patrzeć na to, czy ktoś mnie wyśmieje, czy ktoś to zaakceptuje. Odpowiadam za swoje szczęście. Nie chcę rezygnować ze swoich planów tylko dlatego, że coś może się nie udać, że ktoś może krytykować to, co robię, a więc dlatego...





  3. Założę swój kanał.







    Czyli coś, do czego przymierzam się od 1,5 roku (?). Osoby, które śledzą mnie nieco dłużej, pewnie pamiętają, że kilkakrotnie pojawiały się posty, informujące, że WKRÓTCE POJAWI SIĘ FILMIK. I dupa, nie pojawił się do dzisiaj. Zawsze znalazłam jakąś wymówkę, żeby ostatecznie nagrywki nie ujrzały światła dziennego. A to zła jakość, a to zła forma, brak kompetencji itp. itd. Nie tym razem. Jest czym nagrywać, ma kto montować i przerabiać, jest certyfikat trenerski, jest wiedza, pasja i ambicja. Postanowione, nie ma odwrotu.






  4. Zostanę certyfikowanym dietetykiem.



    Czyli kolejne kursy. Oczywiście jako trener posiadam wiedzę z zakresu dietetyki i suplementacji, jestem uprawniona do rozpisywania diet, co zresztą robię, jednak chcę poszerzyć to, co wiem. Tak więc we wrześniu wybieram się na szkolenie z dietetyki sportowej, a w sierpniu tej ogólnej na poziomie I i II.





  5. Napiszę list do starszej siebie.



    Napiszę go dzisiaj, a przeczytam za 5 lat. Opiszę w nim to, jak wyobrażam sobie starszą Kasię oraz przekażę jej kilka budujących myśli, o których zawsze powinna pamiętać. Moja kochana Kasiu z przyszłości, osiągniesz naprawdę wiele.





  6. Zaadoptuję zwierzaka.







    Czyli coś, o czym myślę już od dłuższego czasu. Jeśli nie uda mi się zaadoptować go fizycznie (niedługo się przeprowadzam i nie wiem, jak właściciel nowego mieszkania będzie się zapatrywał na taki pomysł), to chociaż zrobię to internetowo tak, jak to można zrobić np. na stronie WWF.




  7. Spróbuję nowego sportu.



    Wyczynowego, wytrzymałościowego, sylwetkowego, jakiegokolwiek, nie ma różnicy. Chcę poznać coś nowego, kto wie, może odnajdę nową pasję :)





  8. Zaprojektuję swój własny planner.







    Prowadzenie kalendarzy szybko mnie nudzi mimo że wiem, jak bardzo przydaje się organizacja pracy. Dlatego stworzę swój idealny planner, który będzie wygodny w użyciu i który będzie mi odpowiadał estetycznie, bo to przecież bardzo ważne :P





  9. Wezmę udział w akcji charytatywnej.



    WOŚP, Szlachetna Paczka lub sklepowe akcje organizowane w okresie przedświątecznym, polegające na kupowaniu podstawowych produktów dla niezamożnych rodzin. Po prostu chcę zrobić coś bezinteresownie dla kogoś, kto tego potrzebuje.





  10. Zaoszczędzę 500 złotych w 120 dni.







    Moim zadaniem jest wrzucać codziennie określoną kwotę do specjalnego słoika, którego nie mogę otworzyć, aż nadejdzie deadline. Poprzez codzienne wrzucenie jakiejś kwoty do słoika tak naprawdę nie jestem w stanie odczuć jej braku. Na pewno dużo łatwiej jest zebrać taką sumę przez systematyczne odkładanie małej kwoty każdego dnia, niż jednorazowe odłożenie 500 zł z jednej wypłaty (no, zależy ile się zarabia :D). Dla jednych mało, dla innych dużo, a dla mnie to pieniądze, które mogę przeznaczyć na jakieś szkolenie.






  11. Stanę się dla kogoś inspiracją.



    To musi być coś niesamowitego - stać się czyimś motorem napędowym do zmiany na lepsze. Dołożę wszelkich starań, aby dzielić się z Wami całą swoją energią i zarażać pasją. Zachęcać do poszukiwania zainteresowań i robienia tego, co się naprawdę lubi.





  12. Przejdę w ciagu roku przez okres redukcji, regeneracji i budowy masy.








    Czyli jeden wielki test silnej woli i wytrzymałości psychicznej, gdy świadomie będę z siebie robić kulkę po to, by po kilku miesiącach stać się kosą :D






  13. Zrobię szpagat w staniu!



    W zeszłym roku niewiele brakowało, teraz mam zadanie, żeby zrobić w pełni.





  14. Będę doszukiwać pozytywów tam, gdzie teoretycznie nie powinno ich być.







    Czyli po prostu będę kontrolować narzekactwo. Zamiast marudzić, że znowu pada deszcz, powiem, że ooooooooo ale piękny zapach po deszczu, zamiast narzekać, że skończyła się kawa, powiem, że ooooooooooooo jest okazja, żeby zrobić drugą, zamiast marudzić, że jestem spłukana, powiem, że oooooooooo do wypłaty jeszcze 20 dni, a tydzień temu było ich aż 27, także jest coraz lepiej.







  15. Będę łapać chwile.



    Brzmi pięknie, carpe diem, ale nie chodzi mi tu o epikurejskie zasady, a o robienie większej ilości zdjęć. Miejscom, w których bywam, tego, co mnie zainspirowało, swoim znajomym i rodzinie… I wszystko będę przechowywać w albumach, jak za dawnych czasów. 





  16. Przynajmniej raz w tygodniu znajdę czas na wyjście ze znajomymi.



    Dużo osób może powiedzieć, że muszę być bardzo nietowarzyska, skoro tylko co siedem dni chcę się z kimś widzieć :D Nie chodzi mi o zwykłe spotkania, tylko zaplanowane wyjścia na kawę, imprezę, zakupy, a czasami trudno znaleźć na to czas nawet tylko raz w tygodniu. Tak więc następnym zadaniem jest poświęcanie więcej czasu ziomeczkom.





  17. Przeczytam minimum 15 książek na temat samorozwoju / psychologii sukcesu.







    Czyli moje dwa HOT tematy, które wałkuję od miesiąca. Gdy już przeczytam, to podzielę się z Wami krótką opinią na temat każdej z nich.






  18. Spróbuję diety wegańskiej






    Czyli coś, z czym pokombinuję w okresie regeneracji. Brak nabiału – spoko, i tak go nie jem, ale mięcho... Przecież ja tak kocham mięsko. Ale słowo się rzekło, spróbuję diety wegańskiej nawet gdyby miały to być tylko 4 dni.






  19. Każdego dnia znajdę 20 minut na sprzątanie.



    Ostatnio Lisie Piekło opowiedziała o swoim sposobie na to, jak przy napiętym grafiku zadbać o to, żeby zawsze mieć w miarę ogarnięte mieszkanie. Każdego dnia po powrocie do domu ustawia timer na 20 minut i w tym czasie zajmuje się porządkami: zwija pranie, ściera kurze itp. itd. Dzięki temu zachowuje ogólny ład. Do wypróbowania!




  20. Na zakupy będę chodzić z listą...





I będę kupować tylko to, co się na niej znajduję, bez niepotrzebnego wydawania pieniędzy na coś, bez czego obejdzie się na daną chwilę.


Oto moja lista 20 zadań. Tak jak pisałam wyżej, realizację niektórych zaczęłam już dzisiaj. Ten rok wykorzystam w stu procentach! :)